sobota, 11 czerwca 2011

warzywo-człowiek i człowiek-warzywo





Ponieważ, poza byciem bardzo utalentowaną, jestem także wprost proporcjonalnie do tego próżna, pozwolę sobie zamieścić mój mikroesej dotyczący animizacji niezdatnego do spożycia pożywienia.
Smacznego.
Najlepiej z dużym przymrużeniem oka. Czy nawet oczu.


[…]
Rozmowy o żywności
Dzięki moim rozmówcom zwróciłam uwagę na to, iż wokół niezdatnego już
do spożycia pożywienia wytworzył się swoisty dyskurs. Myślę, że możemy tu mówić o sui generis reinkarnacji pokarmu czy wręcz uczłowieczaniu go. Mamy tu do czynienia z ciągiem życie – pozbawienie życia – przywrócenie życia. Oto z żyjącego zwierzęcia/rosnącej rośliny, człowiek wytwarza pokarm, zabijając/ścinając je. O ile nie zostanie wykorzystane, nienadające się już do spożycia (niedawne) jedzenie zostaje przez człowieka animizowane (czy nawet antropomorfizowane), specyficznie przywracane do życia.

Dyskursywne ożywianie
Już sama etymologia słów takich jak: żywność, pożywienie wskazuje na ich koneksje z życiem. Staropolskie „żywić” to nie tylko karmić, ale także „obdarzać życiem, siłą życiodajną” (Malmor, 2009:446). Podobnie „posilać” czyli dawać siłę. To, co daje nam życie w czasie swej zdatności do spożycia, bywa przez nas poprzez dyskurs „ożywiane”, gdy
tę zdatność traci.
Użycie sformułowania „pożywienie zaczyna żyć własnym życiem” na wstępie eseju było świadomym zabiegiem nawiązującym do retoryki, z jaką spotykałam się w czasie rozmów na temat „uniezdatniającej” się do spożycia żywności. Jako pierwszy przykład „ożywienia” pokarmu chciałabym wskazać na (równie, co poprzednie) popularne w języku potocznym określenie „jedzenie samo wychodzi z lodówki” używane właśnie wtedy, gdy żywność pleśnieje – przestaje nadawać się do spożycia. W takim wypadku mówi się także
o „ataku pleśni” czy też „ataku grzybów”. Użycie takiego skrótu myślowego, przy pominięciu faktu, iż to nie sama pleśń czy grzyby, a bakterie je wywołujące „atakują”, znów wskazuje
na animizację.
Jeśli chodzi o przykłady z moich rozmów, na wstępie zaznaczę, że poniższe opinie pojawiały się spontanicznie. Zasadniczo, w każdym przypadku wystarczyło jedno pytanie: „Czy nie masz przypadkiem jedzenia nienadającego się już do spożycia w domu”? O ile odpowiedź na samo pytanie była zazwyczaj przecząca, o tyle zaraz po niej rozmówcy przypominali sobie szereg historii głównie na temat pleśniejącego jedzenia.
Moja babcia ma talent do takich rzeczy. Ostatnio ogórki zaczęły jej uciekać ze słoików na parapecie. W całym domu śmierdziało (wyw. z A).
To kolejny przykład wskazujący na narrację ożywiającą pożywienie. „Wychodzi”, „ucieka”
– słowa określające ruch, kojarzą się z życiem. To, co jest statyczne, nieruchome przywodzi na myśl stagnację, apatię. Nasuwa się w tym miejscu kontrastujące z „uciekającym [a więc żywym – MG] ogórkiem” określenie „człowiek-warzywo” nadawane ludziom sparaliżowanym, niezdolnym do ruchu. Tym samym, zmarginalizowanym, niemal martwym, w których przypadku mówi się o „sztucznym podtrzymywaniu życia wegetatywnego”. Oto człowiek staje się rośliną, roślina zaś pretenduje do bycia człowiekiem. W obu przypadkach, w momencie gdy pierwiastek żywotności i życiodajności ich określający jest
na wyczerpaniu!
Kiedyś wyhodowałam taką cywilizację, że była między dwoma talerzami i nie wiedziałam co to było na początku (wyw. z M)!
Określenie „cywilizacja” pojawiające się w rozmowie od razu przywodzi na myśl skojarzenia związane z człowieczeństwem. Za słownikiem języka polskiego PWN cywilizacja to: „stan rozwoju społeczeństwa w danym okresie historycznym, uwarunkowany stopniem opanowania przyrody przez człowieka”. Wyraźna antropomorfizacja pokarmu to nie wszystko. Dalej, w tej samej rozmowie, rozmówczyni mówi:
Najgorsze jest to, jak zaczynają wypuszczać takie małe stateczki i zaczynają podbijać lodówkę (wyw. z M).
Ta wypowiedź skojarzyła mi się dwojako. Z jednej strony może to być narracja przywołująca czasy antyczne, wielkich najazdów i podbojów. Z drugiej, i ta jest mi bliższa, może być to opowieść o obcej, kosmicznej cywilizacji. Gdy usłyszałam sformułowanie „wypuszczać takie małe stateczki”, przed oczami stanął mi obraz puszystej pleśni na sałatce warzywnej, na której końcach faktycznie zdawały się być zakotwiczone małe czarne stateczki. Innym nawiązaniem do „obcej cywilizacji” był komentarz zamieszczony pod zdjęciem pleśniejącej kawy umieszczonym na profilu znajomego na portalu Facebook:
Nasz system planetarny widze.. KOSMOS normalnie!
Wskazaniem na inną próbę „nadania życia” warzywu ulegającemu już rozkładowi była historia o nadaniu formy zwierzęcia ziemniakowi.
Mojej znajomej ziemniaki wypuściły te… [korzenie – MG]
Ale to normalne.
No i one zrobiły z tego mysz.
?
No, doczepiły oczy i stoi taka mysz. Na półce (wyw. z M2)

Wszystkie podane przykłady wskazują na swoiste oswajanie czegoś obcego
i umykającego przyjętym miarom normalności. Zapomniana zostaje kwestia naturalnego procesu rozkładu owoców czy warzyw. Jedzenie jest „normalne” wtedy, gdy spełnia swoją funkcję - gdy można je zjeść. Jeśli wymyka się temu schematowi, staje się czymś dziwnym i obcym. Aby znów mogło być bliższe, nadaje mu się nowe formy, zarówno dyskursywnie jak i materialnie.

Podsumowanie

[…] Przyjmując, że antropologia kulturowa zajmuje się szeroko pojętymi wytworami kulturowymi, uważam że sfotografowane przeze mnie obiekty oddają stan naszej kultury. Kultury konsumpcyjnej, masowej, w której mechanizacja produkcji powoduje także mechanizację myślenia. Nakłada schematy, przez które świadoma konsumpcja zanika
na rzecz bezmyślnego gromadzenia. Fromm pisze: "Dawniej wszystko, co człowiek posiadał, było otaczane troską i dbałością, wykorzystywane prawie do granic możliwości. Kupowano po to, by się "trzymało", "nosiło", itp. […] Dzisiaj wartością stała się konsumpcja, kupuje się po to, by zaraz wyrzucić” (Fromm, 1995:24).
Gdzieś spod, z zamierzenia, estetycznego przedstawienia tego, co wg wielu jest zapewne obrzydliwe – zgnilizny, zasuszenia, bezużyteczności danej żywności – przebijają się bardziej obrzydliwe realia. „W Polsce 30% konsumentów przyznaje się do marnowania żywności. Szacuje się, że stanowi to około 4 mln ton jedzenia rocznie. Głównym powodem są zbyt duże zakupy, ale prawie równie ważnymi przyczynami są: złe przechowywanie, przegapienie terminu przydatności do spożycia oraz zła jakość kupionego produktu.
Najczęściej wyrzucamy podstawowe produkty, takie jak: chleb, ziemniaki, wędliny oraz owoce i warzywa” (badania zlecone przez Federację Polskich Banków Żywności, styczeń 2010 r.). Wg badań PAH, rocznie umiera z głodu ponad dziesięć milionów dzieci na świecie. Ta skala świadczy o powadze problemu marnotrawienia żywności. Czy jesteśmy w stanie
to zauważyć?
[…]
Jednym z głównych założeń całego projektu jest dla mnie estetyka fotografowanych obiektów. […] Wg Susan Sontag spojrzenie fotografa brzydkie zamienia w piękne, czego manifestacją staje się fotografia (Sontag, 2009:68). Robiąc zdjęcie, mam na uwadze, aby fotografowany obiekt znalazł się na „czystym” (najlepiej białym) tle i był dobrze oświetlony. Pozwala to na dokładniejsze ukazanie jego kształtu, barwy i – tego, co wg mnie najciekawsze – procesu „uniezdatniania” się do spożycia, jakiemu znaleziona żywność podlega. Wspominając słowa Zofii Rydet z filmu Nieskończoność dalekich dróg: „fotografia przedłuża życie. To jedyna broń, która zatrzymuje to, co bezpowrotne”. Podobnie, fotografowanie niszczejącego pożywienia może być odczytane – mniej dosłownie – jako swoisty sposób na zatrzymanie procesu rozkładu żywności. Wyjęcie z tego procesu – na ułamek chwili – pleśniejącego pomidora po to, by już zawsze niezmiennie był tym pomidorem, o tym kształcie. Osobliwa balsamizacja za pośrednictwem aparatu fotograficznego.
[…]
Fotografia stwarza iluzję mimetyczności. Dawno już nie mówi się o obiektywności dokumentu. Wybór tematu, podejście do niego czy wreszcie finalny efekt wcześniejszego zaangażowania jest osobistą kreacją. Nie można uwolnić się od swojej interpretacji świata, fotografia jest więc bardziej przedstawieniem tej interpretacji niż miniaturą rzeczywistości. […] Wiszniewski uważał,
że punktem wyjścia do stworzenia dokumentu winno być założenie, wierności odtworzenia rzeczywistości z zaznaczeniem, iż wierna rejestracja nie jest możliwa – ma charakter umowny. Mając świadomość tego, że nie przedstawię zapachu, konsystencji, ogólnego wrażenia obiektu za pośrednictwem fotografii, mogę skupić się na istotnych dla mnie szczegółach i przedstawić go w najodpowiedniejszy wg mnie sposób.
Niezwykle ważną dla mnie częścią tego fotograficznego eseju są rozmowy przeprowadzone w jego ramach. Stały się one podbudową wizualnej części eseju. Pozwoliły na umieszczenie szeregu fotografii w konkretnym kontekście, co wydaje mi się szczególnie istotne, gdy mówimy o odbiorze fotografii.
Po przeprowadzonych rozmowach spostrzegłam także, że to w jaki sposób owa żywność jest przeze mnie przedstawiana, to jak uchwycona zostaje pleśń czy zasuszona skórka, idealnie koresponduje z narracją o „nowym życiu”, która towarzyszyła opowieściom moich rozmówców. Należy pamiętać, że mimo iż dany owoc czy warzywo zostało już zerwane, cały czas mamy do czynienia z materią, która ma w sobie żywy – czy lepiej – życiodajny pierwiastek! To jak się zmienia, jak przybiera inną formę, poddaje się naturalnym (jednak) procesom rozkładu, poświadcza powyższe spostrzeżenia.

Bibliografia:
Fromm Erich
1995 Mieć czy być
Malmor Izabela
2009 Słownik etymologiczny języka polskiego
Sontag Susan
2009 O fotografii

Banki Żywności
http://www.bankizywnosci.pl/3-n-525/strona-glowna/zywnośc-drozeje-a-my-wyrzucamy.html
Facebook.pl, zdjęcie z profilu N.
Newsweek.pl
http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/spoleczenstwo/dramatyczny-raport-pah--codziennie-z-glodu-umiera-15-tys--dzieci!,66092,1
Słownik języka polskiego PWN online, hasło cywilizacja
http://sjp.pwn.pl/szukaj/cywilizacja

piątek, 3 czerwca 2011

telefon do mnie





Przypomniał mi Marcin, że Magiczna Kuchnia.
To do dzieła!
A Marcina serdecznie pozdrawiam.